sobota, 25 maja 2013

Rozdział IV

Po całym dniu wrażeń miała ochotę tylko na gorącą kąpiel i ciepłe łóżko. Była zmęczona całą tą sytuacją, ale szczęście, które ukryła pod codzienną maską rozpierało jej wnętrze. Po ukończonej zmianie, jak zawsze wracała do swojego biura. Gdy weszła do środka na monitorze zauważyła przyczepioną małą karteczkę z jakimś napisem, z tej odległości nie mogła wyczytać, co mogło być tam napisane. Podeszła więc bliżej i oderwała ją szybkim ruchem ręki. Błyskawicznie rozpoznała pismo, znała je na pamięć.
Przemyślałem, choć jeszcze do końca nie jestem pewien..
Wróć do domu, chcę z Tobą porozmawiać. Będę czekać, M.
Spojrzeniem omiotła jeszcze kilka razy mały skrawek papieru, zastanawiając się przy tym, czy na pewno dobrze zrobi jadąc do niego. Nie była pewna tej rozmowy. Przecież jedna mała błahostka może ją zdenerwować i kłótnia rozpoczęta. Nie miała sił na to, ani chęci, a co najważniejsze nie zależało jej na walce. Marzyła tylko, aby położyć się obok niego i poczuć kochające uczucie, które ostatnimi dniami ją opuściło. Tak bardzo tęskniła.
Zerknęła na zegarek ścienny. Wskazywał 19:48 – miała plany na gorącą kąpiel i dobry długi sen, ale postanowiła urozmaicić ten wieczór, o jeden mały szczegół. Chwyciła swój żakiet, a po drodze płaszcz, nakładając go w pośpiechu wyjmując z bocznej kieszonki ubrania kluczyki od samochodu. Żywym krokiem skierowała się do wind, a od nich na podziemny parking.
Stała kilka minut pod drzwiami. W głowie miała tysiące myśli, których nie mogła za jednym razem ogarnąć. Ale widziała jedno, że musi zapukać do tych cholernych drewnianych drzwi i zacząć życie we trójkę. Miała już pukać, ale o dziwo czekania na odpowiedź ujrzała jego w witrynie.
- Hej – szepnęła speszona, jakby to było ich pierwsze spotkanie.
- Hej – odpowiedział z małym uśmiechem na ustach. – Wejdź – dodał po chwili rozszerzając wejście. Przemierzając przedpokój nie czuła żadnego strachu, wiedziała, że to potoczy się pomyślnie. Stanęła na środku pokoju lustrując go spojrzeniem, on również to samo zrobił. Oboje nie wiedzieli od czego zacząć. Stella już chciała coś powiedzieć..
- Ja zacznę – wyskoczył przed nią. Ta tylko kiwnęła głową i dała mu rozpocząć. – Wiem, że nie spodziewałaś się takiej reakcji w ogóle jej nie było – zerknął na nią. – Jak powiedziałaś, że jesteś w ciąży, po prostu przestraszyło mnie to, nie planowałem już dzieci – stopniowo wyrażał swoje zdanie. – Ale po jakimś czasie siedzenia i wpatrywania się w zdjęcie, w końcu włączyłem płytkę, którą mi zostawiłaś na biurku – wyciągnął z kieszeni marynarki USG i przelotem na nie popatrzył. – Gdy usłyszałem bicie serca naszego dziecka, wiedziałem, że to nie stało się bez powodu. To nasz mały cud – lekko zadrżał mu głos. – Może i będę najstarszym tatą na wywiadówkach w szkole, ale mnie to nie obchodzi. Wiesz dlaczego? – zapytał podchodząc do kobiety. – Bo cię kocham, i kocham nasze dziecko – dzieliły ich centymetry. – Nie będę się martwił opinią innych, liczycie się tylko wy – położył swoją dłoń na policzku greczynki, ta podniosła zaszklone oczy, z których uroniła się pojedyncza łza. – Mam nadzieje, że to łza szczęścia – wytarł ją koniuszkiem kciuka.
- Dziękuję – wtuliła się w jego ramiona przymykając zmęczone powieki.
- Za co? – spytał zaskoczony.
- Za to, że jesteś – powiedziała mocniej się tuląc. – Co powiemy ekipie, i co najważniejsze szefowi? – zapytała. Odsunął Stellę lekko od siebie, tak żeby mógł ją widzieć.
- Drużyna zapewne się ucieszy – rzekł spokojnie. – A co do Sinclair’a – zrobił pauzę. – Pieprzyć go.
Po tych słowach przyciągnęła go do siebie i wpiła w jego usta. Ten oddał pocałunek, a gdy zabrakło im powietrza oparł swoją głowę o jej czoło wdychając jej zapach w nozdrza.
- I.. – zaczął, a jego lewa dłoń wylądowała na Stelli brzuchu. – Mam nadzieje, że to będzie chłopiec – zerknął na dół.
- Chyba śnisz – zachichotała słodko kładąc rękę na jego. – Mój instynkt mówi mi, co innego – wyszeptała.

TBC.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz