środa, 15 stycznia 2014

4. Unconditionally



"Oh no, did I get too close?
Oh, did I almost see what's really on the inside?"

 

Pomimo, iż jest z inną, nie tracę nadziei, ani uczucia. Czy to oznacza, że jestem naiwna? Mam świadomość brnięcia w czarną otchłań, lecz nie mogę tego odepchnąć. Bezwarunkowo go kocham, ale nie mówię na głos tego, co siedzi wewnątrz mnie. Może ciągle się mylę, może to tylko przyzwyczajenie do jego obecności? Nie radzę sobie. Ale to też da się wytłumaczyć.

Przekręcam się na drugi bok przykrywając ramiona kołdrą. W dłoni trzymam telefon. Na wyświetlaczu miga mi obraz dwóch zegarków – po lewej czas nowojorski, a po prawej londyński.

Cóż za ironia. Angielska herbatka przechytrzyła mnie.

Przenikliwie patrzę na ekran komórki. Palcami stukam o panel urządzenia, zmieniając znów swoją pozycję leżącą. Sufit przed oczami. Mój wierny przyjaciel. Obracam komórkę w dłoniach.

- Bez sens – mruczę pod nosem, rozluźniając spięte łopatki. Odkładam telefon na stolik nocny. Kątem oka zerkam na cyfrowy zegarek. Wskazywał drugą w nocy.

Jeszcze pięć żmudnych godzin – pomyślałam, opierając głowę o swoją podgiętą rękę. Zamykając powieki i udając się do snu, uderzył mnie jeden fakt. Nie sprawdzałam poczty e-mailowej. Otwierając oczy zerwałam się do postawy siedzącej. Pożałowałam tego od razu. Na kilka sekund cały pokój zawirował mi przed oczami. Wskazującymi palcami pomasowałam skronie, po czym jednym szybkim chwytem zabrałam z mebla telefon. Wstukując hasło do poczty, miałam szczerą nadzieję, że w skrzynce odbiorczej ujrzę od niego wiadomość. Przewijając odrobinkę listę do dołu, znalazłam wyczekiwany tekst.  

Cześć..
Przepraszam, że nie miałem czasu, na to aby poinformować Cię o wyjeździe do Londynu. Mam nadzieję, że mi wybaczysz.
Będę za kilka dni. Nie czuję się tutaj zbyt komfortowo.
Do zobaczenia w sobotę. ‘
Skończywszy czytać, pokręciłam głową z niedowierzania. Nie miał czasu? Rozumiem, że jestem już mniej ważna, ale na pewno nie niewidzialna. Biorę głęboki wdech i szybko go wypuszczam, ciągle patrząc się w małe literki. Miałam ochotę odpisać. Wytknąć mu, co mnie boli i jakże jestem wściekła na ten jego cholerny wyjazd do Europy. Ale przecież nie mogłam. Przyjaciele tak nie robią, nie są zazdrośni, powinni cieszyć się szczęściem tej drugiej osoby. Jednakże nie potrafię. Udało mi się udać, przybrać maskę obojętności od czasu, do czasu, jednak w głębi duszy mogłabym ją zabić własnymi rękoma, a jego ukarać inaczej.
Wygaszam ekran i odkładam na swoje poprzednie miejsce. Spoglądam na zegarek – druga dziesięć.
Ostatnio o takiej godzinie nie robiłam tego. Odkrywam się i schodzę z materaca. Zimna podłoga dała we znaki, przez moje ciało przeszedł dreszcz, który ponowił się jeszcze raz, i jeszcze raz.
Brr..
Kieruję swoje kroki do kuchni. Włączam światło, które oślepia moje pole widzenie, ale zbytnio mi to nie przeszkadza. Otwieram drzwiczki od szafeczki nad zlewem. Wyjmuję stamtąd jeden kieliszek, a także butelkę wina, która była już otwierana, acz nie miałam kiedy jej porządnie skończyć, a ta chwila, aż prosi o wypicie czegoś mocnego.
Wracając do sypialni natknęłam się na ramkę ze zdjęciem. Nie ma, co się okłamywać. Nie ma tam nikogo innego prócz jego i mnie. Stawiam ostrożnie naczynie na komodę. Zapalam malutką lampkę stojącą na niej i opieram się o ścianę.
Romantycznie – cięta riposta nigdy mnie nie opuszcza, nawet w najgorszych dniach. Swobodnie wyciągam korek z szyjki i bez żadnych ograniczeń nalewam sobie czerwonej cieczy do pełna.
- Zabawmy się – stukam kieliszkiem o róg ramki, upijając spory łyk. 

* Jestem, obecna! 
Wracam z There is no escape from love, troszeczkę sobie odpuściłam i chyba za bardzo. Ale już przywołuję się do porządku i wkraczam bojowo do tego opowiadania! Więc teraz tylko rozdziały, rozdziały! Do zobaczenia! :) 

1 komentarz:

  1. Na samym początku mam pytanie. Czy tekst do fragmentu z e-mailem przypadkiem Ci się nie rozjechał? Potem jest już normalny. Linijka pod linijką. Chyba, że to zabieg celowy. W takim razie zwracam honor.

    Dopatrzyłam się braku tylko jednego przecinka. Oby tak dalej! :>

    "Udało mi się udać, przybrać maskę obojętności od czasu, do czasu, jednak w głębi duszy mogłabym ją zabić własnymi rękoma, a jego ukarać inaczej."
    Wiem, że drugie "udać" ma inne znaczenie, ale zwyczajnie mi się to gryzie. Może pasowałoby także "zagrać"? Ewentualnie można by zastąpić ten pierwszy czasownik jakimś innym. Albo w ogóle tę część zdania usunąć. Jak uważasz.

    Nareszcie jestem na bieżąco. Trzymam za Ciebie kciuki.
    Ściskam, ale nie tak mocno, jak Ty dzisiaj.

    OdpowiedzUsuń