wtorek, 27 listopada 2012

Rodział V

http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=ORtD6I2OvG4

Przez chwilę patrzyłam na drzwi windy, którą zjechała Emily. Odwróciłam się na pięcie i ujrzałam wszystkie pomieszczenia łącznie z biurami, jednak skupiłam swą uwagę na jednym pomieszczeniu i westchnęłam lekko. Postanowiłam posłuchać przyjaciółki . Powoli skierowałam się w tamtym kierunku. Widziałam go, jak rozmawiał przez telefon tłumacząc coś żywo. Zapukałam cicho do drzwi, mężczyzna skinął ręką na znak, że mogę wejść do środka. Wskazał mi fotel naprzeciw jego biurka. Z lekkim wahaniem usiadłam.
- Chciałeś ze mną porozmawiać – powiedziałam, kiedy odłożył słuchawkę.
- Tak. Dawno się nie widzieliśmy, chciałem wiedzieć, co u ciebie słychać? – zapytał łagodnym tonem.
Nie miałam pojęcia, co miałam mu odpowiedzieć. Chciałam z tej sytuacji wybrnąć jak najszybciej się da. Nie umknęło to jego uwadze.
- Wszystko w porządku.. – odpowiedziałam beznamiętnie patrząc w blat biurka.
- Nic nie mówiłaś, że byłaś w Nowym Jorku. Moglibyśmy się spotkać i porozmawiać: jak za starych, dobrych czasów… Przez 2 lata nie dawałaś znaku życia. Nie wiedziałem co się z tobą dzieję! – mówił coraz głośniej, a ja go rozumiałam. – Sama napisałaś, że to wszystko mi wyjaśnisz w odpowiednim momencie, ale ja nawet nie wiem, o co ci chodziło! Wyjaśnij mi to Stell.. proszę.
- Ale co mam ci powiedzieć Mac?! – pierwszy raz od momentu, kiedy przyjechałam do Nowego Jorku spojrzałam na niego i to był błąd. Widziałam na jego twarzy, że odczytał z mojej co czuję. – Nie wiem co chcesz ode mnie usłyszeć!
- Może twój błąd?
Wstałam z fotelu i podeszłam do okna.
***
Kiedy zapukała do mojego gabinetu, poczułem się szczęśliwy. Tak dawno się nie widzieliśmy, że nie wiedziałam jak mam zacząć rozmowę, a przecież znamy się ponad dziesięć lat. Odkąd przestąpiła próg laboratorium widziałem, że unika mojego wzroku jak i mojej osoby. A teraz nagle przychodzi do mnie z propozycją rozmowy, która mogłaby dużo zmienić, ale niekoniecznie na dobre. Jednej rzeczy byłem pewny. Jeśli chcemy dalej się przyjaźnić to oboje musimy znać o sobie całą prawdę. A teraz przyszedł na to czas..
***
W głowie miałam mnóstwo myśli z uczuciami nie było inaczej. Ale i tak nie potrafiłam wykrztusić z siebie tego, co chciał usłyszeć. Nie umiałam mu, tego powiedzieć, bo wiedziałam, że go to zaboli.
- Naprawdę chcesz wiedzieć? – zapytałam go, zamykając oczy i próbując podjąć decyzję. Nie musiał odpowiadać, ja to po prostu wiedziałam. Znałam go za długo aby o tym nie wiedzieć. – Ludzie popełniają różne błędy, których potem żałują i tak jest też ze mną. Mac ja naprawdę tego nie chciałam. Nie wiem dlaczego to zrobiłam, co mnie podkusiło. Czy sprawiła to nagła śmierć Jess? Nie mogę o tym zapomnieć. Od tamtego momentu cały czas o tym myślę. Mac przepraszam..
- Stell, ale o co chodzi? Co zrobiłaś? – wstał ze swojego fotelu i podszedł do mnie. Kładąc swoją dłoń na moim ramieniu. Podniosłam głowę aby na niego spojrzeć i wtedy nasze oczy się spotkały. Nie umiałam go dłużej okłamywać. Nie mogłam, te szaroniebieskie oczy kazały powiedzieć mi prawdę.
- Po śmierci Jess, nie umiałam się odnaleźć. Chyba musiałam po prostu to odreagować. Nie wiem, jak to się stało ale… – zrobiłam krótką pauzę i ciężko przełknęłam ślinę. – Przespałam się z Adamem.
***
Czułem się jakby ktoś wbił mi nóż w serce. To właśnie ona pomogła mi zagoić w nim ranę, po śmierci Clarie, a teraz ta sama kobieta zadaję mi ból. Mimo, iż w moim życiu jest Christine to nie jest najważniejsze. Co prawda jest ważna, ale nie na pierwszym miejscu, a tam właśnie wydaje mi się, powinna być kobieta mojego życia.
- Dlatego tak dziwnie się uśmiechałaś, kiedy przyszłaś pomóc mi spakować dokumenty.
***
Czy to dlatego? Nie wiem…
- Myślałam, że tym wynagrodzę to co zrobiłam mimo, ze ty nie wiedziałeś.
- Ale jak mogłaś mi coś takiego zrobić?! – złapał mnie za ramiona i obrócił ku sobie. Teraz już nie mogłam unikać jego wzroku.
- Nie wiem Mac, naprawdę nie wiem.
- Ale jak to nie wiesz?! Ludzie nie robią takich rzeczy od tak sobie – miałam ochotę stamtąd uciec i to jak najszybciej.
- Czemu tak bardzo cię to obchodzi?! Każde z nas żyję własnym życiem. Ja przespałam się z Adamem ale powiedziałam, że tego żałuję. A ty? Nie zważając na to co do ciebie czuje, jesteś z kimś innym! I ty śmiesz mówić, że ludzie nie robią takich rzeczy od tak sobie? Sam się zastanów nad tym co czujesz? Byłeś z wieloma kobietami i jakoś to znosiłam, ale nigdy nie miałam do ciebie o to pretensji, a ty o tą jedną noc, patrzysz na mnie jakbym była jakimś mordercą..
- Skąd wiesz, że jestem z kimś? – zapytał zdziwiony.
- A czy to w tej chwili ważne? – czułam jak tracę kontrolę nad moimi emocjami. – Zawsze byłam dla ciebie tylko przyjaciółką i nikim więcej. Mam dość tych wszystkich kłamstw!
– Do czego zmierzasz?
- Mack’u Taylorze powiedz mi prawdę! Kim ja dla ciebie jestem? Co do mnie czujesz? – patrzyłam w jego oczy i nie miałam zamiaru zabrać wzroku. – Mac ja po prostu..
- Stell, znamy się już ponad dziesięć lat. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką, zawsze możesz na mnie polegać i to nie tylko w sprawach służbowych. Jesteś dla mnie bardzo ważna. Zależy mi na tobie…
- Przestań w końcu siebie i mnie okłamywać. Skończ! – wyrwałam się z jego objęć i pobiegłam w kierunku windy. Naciskałam nerwowo guzik wzywający windę.
- Stell, czekaj! – słyszałam jego głos i kroki. W tej chwili drzwi do windy się otworzyły. Weszłam do niej i przez zamykające drzwi widziałam jak biegnie w moją stronę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz