wtorek, 27 listopada 2012

Rodział VI

Mack’u Taylorze powiedz mi prawdę! Kim ja dla Ciebie jestem? Co do mnie czujesz?
To jedno zdanie huczało mi w głowie. Co miałem jej odpowiedzieć? Sam dokładnie nie wiem, co do niej czuje. Zawsze była przy mnie w najgorszych i najlepszych momentach życia. Po prostu nie wiem..
Siedziałem i wpatrywałem się w głuchą przestrzeń. Kiedy usłyszałem pukanie do drzwi, podniosłem wzrok i spojrzałem na osobę, która stała przed nimi.
***
Właśnie wychodziłem do domu, gdy usłyszałem podniesione głosy Macka i Stelli. Wiedziałem, że to nie wróży nic dobrego. Więc postanowiłem poczekać w laboratorium, aż skończą. Nie chciałem trafić na kłótnię „rodziców”.
Stell, czekaj!
Wyjrzałem z pomieszczenia i zauważyłem szefa, który wracał do swojego gabinetu. Był dość wstrząśnięty. Moja natura wszystkowiedzącego nie pozwoliła mi tego zostawić, więc poszedłem do przyjaciela, aby dowiedzieć się, co tak właściwie się stało.
- Wejdź Danny – usłyszałem od Macka przyzwolenie. – Mogę stwierdzić, że słyszałeś moją i Stelli wymianę zdań? – zapytał mnie. Nie kryłem, iż nie słyszałem tej rozmowy.
***
Nie spodziewałem się, że ktoś jeszcze został w budynku, byłem szczerze przekonany, że jestem tylko ja i Stella.. Miałem nadzieję, że nikt nie usłyszy naszej nieszczęsnej kłótni. Czułem się dziwnie, kiedy Danny zapukał do drzwi.
***
Wyraz jego twarzy mówił wszystko, przejął się kłótnią z greczynką. Ostatni raz widziałem go takiego, kiedy przyszedł do mnie w środku nocy, to właśnie wtedy dostał od niej list. Usiadłem na kanapie i spojrzałem pytającą na przyjaciela.
- Co się stało? – zapytałem z troską w głosie. – Jeśli nie chcesz powiedzieć, zrozumiem.
On tylko na mnie popatrzył, a ja wtedy zamilkłem czekając na jego odpowiedź, która miała nadejść. Mac zbierał się w sobie, było to widać. Jego stanowczość dziś chyba zrobiła sobie urlop.. Po kilku minutach chyba nadszedł czas.
- Nie wiem, kiedy popełniłem błąd.. – zaczął, a ja nie zbyt wiedziałem, o co mu chodzi. – Może dlatego, że odpisałem na ten list rok później? – zapytał sam siebie. – A może, nie zdołałem się na odwagę, aby do niej zadzwonić lub cokolwiek.
- Mac, nie obwiniaj siebie – powiedziałem stanowczo.
- Danny.. ale taka jest prawda – odpowiedział. – Wiesz? – zapytał mnie po chwili.
- No, słucham.
- Po Grecji myślałem, że mam czas na powiedzenie jej prawdy.. ale myliłem się – mój przyjaciel wstał z fotelu i podszedł do okna patrząc na ulice Nowego Jorku.
- Ale jakiej prawdy? – drążyłem. – Nie wiem, o co chodzi.
Ale on mówił dalej, jakby ogłuchł na moje pytania.
- Po prostu nie umiałem jej tego powiedzieć, bałem się otrącenia, rozumiesz Messer? – spojrzał na mnie wzrokiem mówiącym wszystko, a ja zrozumiałem. – Chciałem się upewnić, czy ona mnie też.. – w tej chwili się zaciął i z powrotem odwrócił w stronę szyby. W tej chwili nie potrafiłem znaleźć słów, aby go udobruchać, przynajmniej w jakimś stopniu.
- Nie wiem, co mam ci powiedzieć.. – podszedłem do niego.
- Na to nie ma słów, Danny – odpowiedział patrząc się prosto w moje oczy.
- Ale są przecież czyny?
- Niby co mam zrobić? – w jego głosie było słychać bezradność.
- Nie raz mi pomagałeś, kiedy szykowałem coś dla Lindsay. Po prostu pokaż jej, że jest dla ciebie ważna. Sam powiedziałeś, że przy niej odzyskałeś radość z życia, po śmierci Clarie. Zaskocz ją. Niech to będzie coś, co pokaże, twoje prawdziwe uczucia.
- Ale Danny to naprawdę nie jest takie proste jak ci się wydaje. Oboje popełniliśmy błędy, których żałujemy i to właśnie o nie chodzi – widziałem chyba, o czym mówi.
- Tydzień temu, kiedy Stella była w Nowym Jorku nie zdążyłem się z nią spotkać, ponieważ nagle wyjechała. Nie wiedziałem dlaczego, ale parę dni temu moja żona powiedziała mi prawdę. Stella widziała cię z Christine.
***
Stella widziała cię z Christine.
Ale jakim cudem? Jak to mogło się stać? Jak mogłem jej nie zauważyć?
- Jak to? – zapytałem zaskoczony i zdziwiony mojego przyjaciela.
- Wracała ze spotkania z moimi dziewczynami – odpowiedział mi szybko, jak dla mnie za szybko.
- A to o tej zdradzie mówiła – wypaliłem zamykając oczy.
- Zdradzie?
- Stella wyjawiła mi coś, co mnie bardzo zabolało i nie wiem, czy będę mógł jej to wybaczyć – widziałem po jego zdziwionej minie, że nie ma pojęcia o czym mówię. – Nami wszystkimi bardzo wstrząsnęła śmierć Jess i niektórzy z nas popełnili błędy, aby na nowo odnaleźć się w rzeczywistości. Adam jest jej błędem.. Nie wiem, jak mogłam mi coś takiego zrobić?!
- Ale jak mniemam, to było jednorazowe? – zapytał mnie Danny, a ja tylko kiwnąłem głową na znak potwierdzenia. – No właśnie, Mac.. ona tego nie chciała. A ja wiem, że bez względu, co by się nie działo zależy ci na niej. Więc daj jej szansę.. wiem, co mówię Mac.
W tej chwili zadzwonił telefon mojego przyjaciela, a ja zatopiłem się we własnych myślach. Lecz wyrwał mnie głos Danny’ego, który powiedział, że musi już iść, bo Lindsay się martwi. Kiedy wyszedł, ja nadal patrzyłem w okno zastanawiając się nad słowami Messer’a.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz