czwartek, 9 maja 2013

List – 12 miesięcy, 365 dni i 8760 godzin [OP]

https://www.youtube.com/watch?v=LNTSA2JjNPE

12 miesięcy, 365 dni i 8760 godzin, tyle leżała ta kartka i czekała, aż ją zapełnię i wyślę do Ciebie. Przez ten czas składałam fakty do jakiegoś wspólnego celu. W końcu mi się udało, pomijając, jak było mi ciężko wspominać to wszystko, co razem przeżyliśmy.
Na początku chciałabym Cię przeprosić. Za co? Za to, że nie odzywałam się, nie dawałam znaku życia – Tobie. To dziwne. Wiem.
Więc.. pamiętasz Nasze pierwsze spotkanie? Na pewno tak, jak można tego nie pamiętać. Od razu zainteresowałeś mnie swoją osobą, byłam przygotowana na coś o wiele gorszego, a okazało się całkiem inaczej. Choć nie zapomnę, jak mnie testowałeś pierwszego dnia. Na każdym kroku czułam Twój wzrok na sobie. Do dziś nie mogę tego opisać słowami.
Mijały dni, tygodnie, miesiące – zaprzyjaźniliśmy się po Naszej pierwszej kłótni o pocisk w koniu. Szczerze mówiąc, chciałam Cię wtedy zabić. Nie rozumiałam dlaczego to robisz, potem uświadomiłam sobie, jak głupio postąpiłam naskakując na Ciebie, dlatego, że chciałeś dobrze?
Dziękuję Ci, że byłeś przy mnie gdy stało, co się stało. Frankie. Długo po tym wszystkim nie mogłam zasnąć ze spokojem, ale Ty pomogłeś mi wstać na nogi. Za to Ci będę wdzięczna do końca życia.
Niedługo potem pojawiła się Peyton, tylko ja wiedziałam o Waszym związku. Byłam zazdrosna. Tak, ja i zazdrość. Ona też mnie nie trawiła, ponieważ uznała, że chcę Cię odebrać. Może nadal tkwi w tym prawda.
Pewnie na razie niczego nie rozumiesz, nie pojmujesz do czego zmierzam. Nawet nie wiesz, jakie to jest trudne po tylu latach przyznać się do czegoś. Więc.. zakochałam się w Tobie od pierwszego wejrzenia, wiedziałam, że masz żonę, że jesteś szczęśliwy, ale moje głupie serce zabiło mocniej, gdy Ciebie ujrzałam.
Pamiętasz dzień, w którym moje mieszkanie zostało spalone? Wtedy zaproponowałeś mi pokój u siebie, a ja nadzwyczajnie odmówiłam głupią wymówką. Chrapię? Drobnostka. Twoja mina mówiła mi wszystko, że to było bardzo głupie.
Dlaczego to zrobiłam? Jedyna odpowiedź, która nasuwa mi się przez tyle lat, to seks. Bałam się, że gdy zamieszkam z Tobą dojdzie między Nami do czegoś, czego potem będziemy żałować. Ale teraz zastanawiam się, czy to naprawdę byłby błąd? Może to ułatwiło by Naszą drogę.
Nadszedł czas na Grecję. Czemu za mną pojechałeś? Nie musiałeś tego robić, przecież tylko namieszałam we wszystkim, zrobiło się o wiele trudniej przez moją wścibskość. Zawsze mi mówiłeś, abym nie kierowała się sercem, tylko rozumem, ale wtedy nie dało się. To dotyczyło mnie, głównie mnie. Wiem, że się martwiłeś, widziałam to w Twoich oczach, gdy zobaczyłam Cię w towarzystwie greckich służb. A potem Twoje słowa, że zależy Ci na mnie, a w odpowiedzi usłyszałeś moje błahe ‚dziękuję’. Jednak liczyłam, że będę odważniejsza i ja wykonam pierwszy ruch. Marzyłam o Twoim dotyku, pocałunkach, pieszczotach i szeptach. Przecież jestem tylko człowiekiem. Nie odważyłam się, wróciliśmy do Nowego Jorku. Tylko bardziej się w Tobie zauroczyłam. A można było jeszcze bardziej kogoś pokochać? Na to wychodzi, że tak.
Boże, kochałam Cię i nadal Cię kocham.
Potem stało się coś, czego nie potrafię wybaczyć. Mój błąd, który kazał mi się ewakuować z miasta, od Ciebie i przyjaciół. Nie wiem czy wiesz o tym, co się stało. Jeśli nie masz pojęcia, wolałabym aby tak zostało. Nie chce Cię ranić, wystarczająco już zrobiłam. Ale wiedź, że to, co się stało było pomyłką. Po prostu byłam samolubna. Przepraszam.
Nie mogłabym powiedzieć Ci tego prosto w oczy, za bardzo by bolało, ponieważ chciałbyś wiedzieć, co się stało po śmierci Jess i ataku na bar, gdzie został postrzelony Danny.
To zajęło mi rok, żenujące, prawda?
Stella.
Gdy pierwszy raz to odczytał na jego twarzy malowało się wiele emocji. Czy chciał odpisać? Nie, w jego oczach było widać determinację na coś więcej. Po praz pierwszy wszystko zostawił za sobą. W jego umyśle była tylko ona, to był jego cel.
Kilkugodzinny lot nie przeszkodził mu w niczym. Dostał się do celu, który był najważniejszy w tym momencie, nie mówiąc już o życiu.
Kiedy zobaczyła go przed drzwiami swojego mieszkania nie wiedziała, co ma zrobić. Nic nie musiała, jedyne, co pamiętała, to że popchnął ją w głąb korytarza, nogą zamykając drzwi, przyciskając do ściany i całując zachłannie. Pierwszy ruch, który zaprowadził ich do sypialni, gdzie wszystko się rozstrzygnęło. Nie było odwrotu.
Teraz, kiedy czyta ten list zawsze nawiedzają go miłe wspomnienia, że jeden impuls pomógł doprowadzić coś do końca.
Odkłada złożoną kartkę do szuflady swojego służbowego biurka i zamyka ją ze spokojem. W tle słyszy dziecięcy śmiech i znajomy podniesiony ton. To ona i jego dwu i pół letnia córka.
Dopełnienie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz