http://www.youtube.com/watch?v=EO1Qtpi4WqQ&feature=player_embedded
„Seks rozładowuje napięcie..
Nosisz się ze swoimi uczuciami od dawien dawna. Nie masz odwagi, na cokolwiek. Większość ciebie chce tego, ale do głosu zawsze dochodzi twój rozum, który za każdym razem, ma dobry argument. Nie możesz go podważyć.
Przyjaźń. Wieloletnia przyjaźń, którą nie chcesz stracić. To jest dla ciebie najważniejsze. Za dużo lat, aby to zniszczyć jednym głupim posunięciem. Nie wiesz, jakie ma do ciebie uczucia oprócz miłości partnerskiej. Oboje dbacie o siebie, każde z was zawsze jest gotowe do poświęcenia dla tej drugiej osoby. Czy to nie oznacza czegoś więcej..?
Każdego dnia widzisz jego zamyślone oblicze w jego gabinecie. Jak zawsze zostajecie ostatni – cholerny pracoholizm! Jesteście tacy sami. Może nie do końca, ale jednak.
Stoisz niedaleko jego biura, zastanawiasz czy wejść i porozmawiać, o wszystkim i niczym, ale zapewne gdybyś to zrobiła, pogonił by ciebie do domu. Miałby rację. Jesteś zmęczona, twoja zmiana skończyła się półtora godziny temu, a ty nadal tutaj siedzisz.
Ale po, co miałabyś wracać do domu?
Przecież nikt tam na ciebie nie czeka. Nie masz męża, ani dzieci. Jesteś sama.
Twój czas się kończy, nie młodniejesz z każdym rokiem przybywa ci kolejna cyfra, w twoim wieku. Nadal nic nie zmieszasz, dusisz w sobie, to co jest tak silne i potężne.
Masz trzydzieści osiem lat. Pragniesz miłości, szczęścia.. chcesz mieć dzieci. Tak bardzo je kochasz. Nigdy nie zapomnisz uczucia, kiedy na rękach trzymałaś drobną osóbkę tuż po urodzeniu – twoja chrześnica, która ma już trzy latka.
Idziesz wykończona do szatni, siadasz na ławeczce, która stoi na przeciw twojej szafki. Codziennie tak kończysz dzień pracy. Żegnasz się z nim spojrzeniem, kroczysz do tego samego miejsca z milionem pytań w głowie, na które nie masz odpowiedzi. Za bardzo się boisz, aby podjąć próbę rozwiązania przynajmniej jednego.
Jesteś głupia, bo czekasz na jego ruch. Chcesz być pewna, że on też tego chce. Ale on jest typem tchórza w takich sprawach, przecież wiesz o tym za dobrze. Jednakże masz ciągle nadzieję. A nadzieja umiera ostania, czy nieprawdaż?
* * *
„Baby steps”
Mijają dni i coś się zmienia. Jakby tamtej nocy, gdy wychodziłaś siedział w twoim umyśle. Robi małe kroczki, a ciebie jak najbardziej to cieszy.
Częstsze spojrzenia, gesty, uśmiechy.
Masz dreszcz, miły dreszczyk przypływających emocji. Czujesz, że tak długo nie dasz rady, w środku ciebie coraz mocniej tli się ogień, który za chwilę ma się przeistoczyć w pożar, który będzie trudno ugasić. On to widzi, masz tą pewność. Przecież przyłapał cię na patrzeniu, dłuższym patrzeniu, niż zwykle. Speszyłaś się, a jego kąciki ust poszły w górę, tworząc mały uśmieszek. Jesteście teraz, jak dwa wygłodniałe psy. Krążycie wokół siebie czekając na odpowiedni moment.
Na to czekałaś.
Kiedy nastanie finał?
* * *
Nie spodziewałaś się takiego tempa. Zaprosił cię na kolację. Gdzie? U niego. To cię chyba najbardziej zaskoczyło. Przyjęłaś zaproszenie bez zastanowienia. Nie mogłaś postąpić inaczej, bo może tego wieczora rozstrzygnie się twoje być, albo nie być. Może w końcu dostaniesz odpowiedź na główne pytanie?
„All I wanna do is make love to you
Say you will you want me too
All I wanna do is make love to you
I’ve got lovin’ arms to hold on to”
Równo o dziewiętnastej zjawiłaś się pod jego drzwiami, z lekko drżącą dłonią zapukałaś w drzwi. Nie minęła sekunda, a one zostały otwarte. Zlustrował cię od stóp, do samego czubka głowy, po czym się uśmiechnął i zaprosił do środka.
Przez całą kolację czułaś jego wzrok na sobie. Już to doprowadzało do szału, a co dopiero będzie, gdy dotrzecie gdzieś dalej?
Czułaś się spięta, nerwowo rozglądnęłaś się po pokoju i znalazłaś ratunek. Płyty i odtwarzacz. Śmiało podeszłaś do tego miejsca. Z uwagą i skupieniem studiowałaś każdą płytę z osobna. On uważnie patrzył na ciebie. W między czasie nalał do kieliszków czerwonego wina i odstawił je na stół. Ty natomiast puściłaś wybraną muzykę, która po chwili rozbrzmiała w głośnikach, wypełniając dźwiękiem pokój.
- Masz, może ochotę zatańczyć? – wyszeptałaś ledwo słyszalnie.
- Chyba, ja powinienem to zaproponować, nie uważasz? – zapytał mnie, będąc już przy mnie. Spojrzałaś w jego oczy, były takie inne, biło od nich ciepło i coś więcej, ale nie mogłaś tego ubrać w słowa, co to takiego było.
- Mamy równouprawnienie – palnęłaś, to co ci przyszło do głowy. Poczułaś dłoń na swojej talii. Delikatnie przyciągnął cię do siebie, po czym wpasowaliście się do muzyki.
„You send me
Darling, you send me”
Poczułaś jak przez twoje ciało przeszła iskra, jakby obudziło się w tobie coś dzikiego. Oparłaś delikatnie swoją głową, o jego ramię. Rozkoszowałaś się zapachem jego ciała i perfum. Były takie odurzające.
Tęskniłaś za takim dotykiem, innym niż zwykle. Codziennie pragnienie wyżera z ciebie cząstki. Co noc wyobrażasz sobie, jakby to było. To zaczyna cię dręczyć, bo nie możesz tego spełnić. W tej chwili możesz to zmienić, o ile na to cię stać.
„Darling, you send me
I know you..”
Znów masz to uczucie, że on wie, po co tu jesteś, co zamierzasz zrobić. Czujesz ulgę, bo nie musisz tego mówić na głos.
Przyszedł finał. Omiatacie się spojrzeniami, wyczuwacie napięcie między sobą. Wiecie, co będzie dalej. Opuszkami palców drażnił odkrytą skórę na ramionach, był blisko ramiączek sukienki. Nie mogłaś nic poradzić. Zagryzłaś dolną wargę, poszedł tym śladem za tobą, musnął kciukiem twoje usta. Podniosłaś wzrok ku jego oczom.
Jesteście teraz w pułapce. Tak słodkiej i wciągającej, a to dopiero początek.
Swoje palce włożył pod materiał wspomnianych ramiączek sukienki, powoli bez pośpiechu zsuwał je z twojego ciała, ty przekręciłaś głowę, aby zobaczyć jak to robi, z jakim wdziękiem i subtelnością. Zdjął do połowy, zostawiając ją na twoich biodrach. W ten sposób, chciał ci powiedzieć, że teraz jest twoja kolei.
Szybko to odczytałaś. Przecież jesteś detektywem, to nie było zbyt trudne.
Nie pieściłaś się z jego marynarką, zerwałaś go z niego i rzuciłaś gdzieś w kąt pomieszczenia. Palcami zaczęłaś odpinać górę koszuli, potem ją wyciągnęłaś i odpinałaś od dołu. Został jeden, idealnie na środku. Chciałaś coś zostawić po sobie, więc bez skrupułów rozerwałaś go. Plastikowe kółeczko spadło na podłogę, obijając się po drewnianych panelach. Uśmiechnęłaś się. To nie koniec, twoje ręce powędrowały do podkoszulka, ta rzecz równie szybko zniknęła. Przyszedł czas na podróż. Jak na swój wiek dobrze wyglądał, zbudowane ramiona, dość umięśniony brzuch. Dotknęłaś bliznę na obojczyku, badając ją uważnie swoim dotykiem. Przybliżyłaś swoje wargi do tego miejsca, twój oddech był trochę przyspieszony, zauważyłaś to, ponieważ na jego skórze pojawił się dreszcz. Pocałowałaś ten obszar. Pierwszy odważny ruch należał do ciebie, teraz czekasz na rewanż.
Zrozumiał.
Dłonią odgarną twoje złociste loki do tyłu, odsłaniając tak twoją szyję. Przetarł ją palcami i schował swoją twarz z zagięcie wdychając w nozdrza twój zapach. Po chwili poczułaś mokre pocałunki. Jęknęłaś. Jego usta były takie idealne, a szorstki język liżący gołą skórę, doprowadzał cię do błogiego szaleństwa. Machinalnie odchyliłaś głowę w bok, dając mu lepszy dostęp.
Miał mnie, już nie będzie odwrotu.
Ucałował podbródek, spojrzał w twoje zielone tęczówki. Stykaliście się nosami, nawet nie zdążyłaś zamrugać oczami, a on wpił się w twoje wargi. Badał każdą szczelinę i zakamarek. Objęłaś jego szyję swoimi rękami, przyciągnęłaś go do siebie, jeśli to było już możliwe. Oderwałaś się na chwilę, aby zaczerpnąć powietrza, jednak szybko powróciłaś do smaku ust mężczyzny. Sprawiłaś, że ten pocałunek stał się bardziej namiętny, natarczywy, szybki. Chciałaś powalczyć o dominację. Złapał twoje biodra i pociągnął, przygważdżając cię do pobliskiej ściany.
To było, to. Tego mi brakowało.
Miałaś takie wrażenie, że zaraz dojdziesz. Jego ręce – wszędzie. Od ud po ręce, ramiona i brzuch. Czyste szaleństwo.
Pocałunkami schodził niżej od szyi do dekoltu, tam się zatrzymał. Dłonią obrysował kształt piersi, potem musnął każdą ustami. Odchyliłaś głowę do tyłu, wraz z ciałem tworząc mały łuk. Wrócił do twojej twarzy, całując kąciki.
- Pragnę cię – wyszeptałaś mu prosto w usta.
- Wiem – odpowiedział głęboko.
Chciałaś go pocałować, ale on cię wyprzedził. Rękoma wymacałaś klamrę paska od spodni. Zgrabnie otworzyłaś go, mając dostęp tylko do guzika i zamka. Z tym równie dobrze sobie poradziłaś. Osunęłaś spodnie na podłogę, a on rozpiął do końca twoją sukienkę, która spadła na twoje stopy. Wyszłaś z niej i zdjęłaś swoje buty. Spojrzał na twoje ciało, widziałaś w jego oczach głód, to napawało dumą.
- Jesteś piękna – szepnął ci do ucha, łapiąc twoją dłoń splatając ze swoją, powoli prowadząc do sypialni.
Podróż zaczęta.
Położył cię na materac łóżka. Leżałaś zahipnotyzowana ciężko oddychając. Rozłożyłaś nogi, dając mu zająć miejsce nad tobą. Był delikatny, nie chciał dać ci poczuć swojego ciężaru. Pocałował twój brzuch, nieznacznie podniosłaś swoje plecy do góry. Podniecenie dawało we znaki.
- Nie jestem ze szkła – powiedziałaś stanowczo. – Daj mi poczuć – dodałaś po chwili głaszcząc jego napięte ramiona. Ucałował twój nos i posłusznie opuścił siebie.
- Tak lepiej – zachichotałaś.
Przez kilka sekund patrzyliście na siebie, ta chwila długo nie trwała. Podniosłaś swoją twarz zaczynając drażnić jego zmysły. Swoje nogi owinęłaś ciasno wokół bioder partnera. Ten nie czekając dłużej, pocałował cię z wielką pasją. Rękoma badał twoje ciało. Wygięłaś się, pozwalając mu na to aby mógł swobodnie pozbyć uporczywej rzeczy. Szybko wymacał zapięcie i je odpiął. Zaatakował twoją szyję, napierając na ciebie coraz bardziej. Z twoich ust wydobył się przyciszony jęk. Byłaś gotowa już na coś więcej. Kropelki potu tworzyły się u podstaw skóry i spływała delikatnie, łaskocząc. Palcami zatańczyłaś na krawędzi bokserek, a on od razu wyczuł zamiar, jaki chcesz podjąć. Po pewnym czasie nie było czego już ściągać.
Jeden ruch i górowałaś nad nim. Miałaś wspaniały widok z tej prespektywy.
- Nie dam tobie dominować – wymamrotałaś mu koło ucha, całując to miejsce. Jednak potem uderzyła cię myśl, że nie masz takiej siły. I tak się stało, długo nie czekał, jak przewrócił ciebie na plecy.
- Z pewnością.. – zasmakował twoich warg. To był ten moment, wspiął się na tobą, zanurzył swoje spojrzenie na kilka sekund i wszedł w ciebie. Przeciągły jęk wypełnił pokój. Zacisnęłaś ciaśniej swoje drżące uda. Odczekał chwilę i zaczął się poruszać, dając tobie wiele doznań. Byłaś w ekstazie. Wbiłaś swoje paznokcie w jego kark przejeżdżając nimi całe plecy, robiąc rany, które na następny dzień zapewne będą widoczne. Musiałaś przyznać, że był cholernie dobry.
Wkroczyliście w wasz świat, nowy początek. Wasz początek.
Kilka wbić i oboje doszliście w tym samym czasie. Pragnęłaś tego, aby tak się stało. Kochałaś go nad życie, tłumiłaś to przez wiele lat. Tej nocy się kochaliście.
- Kocham cię – usłyszałaś za sobą, jak opatulał cię własnymi ramionami.
..miłość je potęguje.”
Nosisz się ze swoimi uczuciami od dawien dawna. Nie masz odwagi, na cokolwiek. Większość ciebie chce tego, ale do głosu zawsze dochodzi twój rozum, który za każdym razem, ma dobry argument. Nie możesz go podważyć.
Przyjaźń. Wieloletnia przyjaźń, którą nie chcesz stracić. To jest dla ciebie najważniejsze. Za dużo lat, aby to zniszczyć jednym głupim posunięciem. Nie wiesz, jakie ma do ciebie uczucia oprócz miłości partnerskiej. Oboje dbacie o siebie, każde z was zawsze jest gotowe do poświęcenia dla tej drugiej osoby. Czy to nie oznacza czegoś więcej..?
Każdego dnia widzisz jego zamyślone oblicze w jego gabinecie. Jak zawsze zostajecie ostatni – cholerny pracoholizm! Jesteście tacy sami. Może nie do końca, ale jednak.
Stoisz niedaleko jego biura, zastanawiasz czy wejść i porozmawiać, o wszystkim i niczym, ale zapewne gdybyś to zrobiła, pogonił by ciebie do domu. Miałby rację. Jesteś zmęczona, twoja zmiana skończyła się półtora godziny temu, a ty nadal tutaj siedzisz.
Ale po, co miałabyś wracać do domu?
Przecież nikt tam na ciebie nie czeka. Nie masz męża, ani dzieci. Jesteś sama.
Twój czas się kończy, nie młodniejesz z każdym rokiem przybywa ci kolejna cyfra, w twoim wieku. Nadal nic nie zmieszasz, dusisz w sobie, to co jest tak silne i potężne.
Masz trzydzieści osiem lat. Pragniesz miłości, szczęścia.. chcesz mieć dzieci. Tak bardzo je kochasz. Nigdy nie zapomnisz uczucia, kiedy na rękach trzymałaś drobną osóbkę tuż po urodzeniu – twoja chrześnica, która ma już trzy latka.
Idziesz wykończona do szatni, siadasz na ławeczce, która stoi na przeciw twojej szafki. Codziennie tak kończysz dzień pracy. Żegnasz się z nim spojrzeniem, kroczysz do tego samego miejsca z milionem pytań w głowie, na które nie masz odpowiedzi. Za bardzo się boisz, aby podjąć próbę rozwiązania przynajmniej jednego.
Jesteś głupia, bo czekasz na jego ruch. Chcesz być pewna, że on też tego chce. Ale on jest typem tchórza w takich sprawach, przecież wiesz o tym za dobrze. Jednakże masz ciągle nadzieję. A nadzieja umiera ostania, czy nieprawdaż?
* * *
„Baby steps”
Mijają dni i coś się zmienia. Jakby tamtej nocy, gdy wychodziłaś siedział w twoim umyśle. Robi małe kroczki, a ciebie jak najbardziej to cieszy.
Częstsze spojrzenia, gesty, uśmiechy.
Masz dreszcz, miły dreszczyk przypływających emocji. Czujesz, że tak długo nie dasz rady, w środku ciebie coraz mocniej tli się ogień, który za chwilę ma się przeistoczyć w pożar, który będzie trudno ugasić. On to widzi, masz tą pewność. Przecież przyłapał cię na patrzeniu, dłuższym patrzeniu, niż zwykle. Speszyłaś się, a jego kąciki ust poszły w górę, tworząc mały uśmieszek. Jesteście teraz, jak dwa wygłodniałe psy. Krążycie wokół siebie czekając na odpowiedni moment.
Na to czekałaś.
Kiedy nastanie finał?
* * *
Nie spodziewałaś się takiego tempa. Zaprosił cię na kolację. Gdzie? U niego. To cię chyba najbardziej zaskoczyło. Przyjęłaś zaproszenie bez zastanowienia. Nie mogłaś postąpić inaczej, bo może tego wieczora rozstrzygnie się twoje być, albo nie być. Może w końcu dostaniesz odpowiedź na główne pytanie?
„All I wanna do is make love to you
Say you will you want me too
All I wanna do is make love to you
I’ve got lovin’ arms to hold on to”
Równo o dziewiętnastej zjawiłaś się pod jego drzwiami, z lekko drżącą dłonią zapukałaś w drzwi. Nie minęła sekunda, a one zostały otwarte. Zlustrował cię od stóp, do samego czubka głowy, po czym się uśmiechnął i zaprosił do środka.
Przez całą kolację czułaś jego wzrok na sobie. Już to doprowadzało do szału, a co dopiero będzie, gdy dotrzecie gdzieś dalej?
Czułaś się spięta, nerwowo rozglądnęłaś się po pokoju i znalazłaś ratunek. Płyty i odtwarzacz. Śmiało podeszłaś do tego miejsca. Z uwagą i skupieniem studiowałaś każdą płytę z osobna. On uważnie patrzył na ciebie. W między czasie nalał do kieliszków czerwonego wina i odstawił je na stół. Ty natomiast puściłaś wybraną muzykę, która po chwili rozbrzmiała w głośnikach, wypełniając dźwiękiem pokój.
- Masz, może ochotę zatańczyć? – wyszeptałaś ledwo słyszalnie.
- Chyba, ja powinienem to zaproponować, nie uważasz? – zapytał mnie, będąc już przy mnie. Spojrzałaś w jego oczy, były takie inne, biło od nich ciepło i coś więcej, ale nie mogłaś tego ubrać w słowa, co to takiego było.
- Mamy równouprawnienie – palnęłaś, to co ci przyszło do głowy. Poczułaś dłoń na swojej talii. Delikatnie przyciągnął cię do siebie, po czym wpasowaliście się do muzyki.
„You send me
Darling, you send me”
Poczułaś jak przez twoje ciało przeszła iskra, jakby obudziło się w tobie coś dzikiego. Oparłaś delikatnie swoją głową, o jego ramię. Rozkoszowałaś się zapachem jego ciała i perfum. Były takie odurzające.
Tęskniłaś za takim dotykiem, innym niż zwykle. Codziennie pragnienie wyżera z ciebie cząstki. Co noc wyobrażasz sobie, jakby to było. To zaczyna cię dręczyć, bo nie możesz tego spełnić. W tej chwili możesz to zmienić, o ile na to cię stać.
„Darling, you send me
I know you..”
Znów masz to uczucie, że on wie, po co tu jesteś, co zamierzasz zrobić. Czujesz ulgę, bo nie musisz tego mówić na głos.
Przyszedł finał. Omiatacie się spojrzeniami, wyczuwacie napięcie między sobą. Wiecie, co będzie dalej. Opuszkami palców drażnił odkrytą skórę na ramionach, był blisko ramiączek sukienki. Nie mogłaś nic poradzić. Zagryzłaś dolną wargę, poszedł tym śladem za tobą, musnął kciukiem twoje usta. Podniosłaś wzrok ku jego oczom.
Jesteście teraz w pułapce. Tak słodkiej i wciągającej, a to dopiero początek.
Swoje palce włożył pod materiał wspomnianych ramiączek sukienki, powoli bez pośpiechu zsuwał je z twojego ciała, ty przekręciłaś głowę, aby zobaczyć jak to robi, z jakim wdziękiem i subtelnością. Zdjął do połowy, zostawiając ją na twoich biodrach. W ten sposób, chciał ci powiedzieć, że teraz jest twoja kolei.
Szybko to odczytałaś. Przecież jesteś detektywem, to nie było zbyt trudne.
Nie pieściłaś się z jego marynarką, zerwałaś go z niego i rzuciłaś gdzieś w kąt pomieszczenia. Palcami zaczęłaś odpinać górę koszuli, potem ją wyciągnęłaś i odpinałaś od dołu. Został jeden, idealnie na środku. Chciałaś coś zostawić po sobie, więc bez skrupułów rozerwałaś go. Plastikowe kółeczko spadło na podłogę, obijając się po drewnianych panelach. Uśmiechnęłaś się. To nie koniec, twoje ręce powędrowały do podkoszulka, ta rzecz równie szybko zniknęła. Przyszedł czas na podróż. Jak na swój wiek dobrze wyglądał, zbudowane ramiona, dość umięśniony brzuch. Dotknęłaś bliznę na obojczyku, badając ją uważnie swoim dotykiem. Przybliżyłaś swoje wargi do tego miejsca, twój oddech był trochę przyspieszony, zauważyłaś to, ponieważ na jego skórze pojawił się dreszcz. Pocałowałaś ten obszar. Pierwszy odważny ruch należał do ciebie, teraz czekasz na rewanż.
Zrozumiał.
Dłonią odgarną twoje złociste loki do tyłu, odsłaniając tak twoją szyję. Przetarł ją palcami i schował swoją twarz z zagięcie wdychając w nozdrza twój zapach. Po chwili poczułaś mokre pocałunki. Jęknęłaś. Jego usta były takie idealne, a szorstki język liżący gołą skórę, doprowadzał cię do błogiego szaleństwa. Machinalnie odchyliłaś głowę w bok, dając mu lepszy dostęp.
Miał mnie, już nie będzie odwrotu.
Ucałował podbródek, spojrzał w twoje zielone tęczówki. Stykaliście się nosami, nawet nie zdążyłaś zamrugać oczami, a on wpił się w twoje wargi. Badał każdą szczelinę i zakamarek. Objęłaś jego szyję swoimi rękami, przyciągnęłaś go do siebie, jeśli to było już możliwe. Oderwałaś się na chwilę, aby zaczerpnąć powietrza, jednak szybko powróciłaś do smaku ust mężczyzny. Sprawiłaś, że ten pocałunek stał się bardziej namiętny, natarczywy, szybki. Chciałaś powalczyć o dominację. Złapał twoje biodra i pociągnął, przygważdżając cię do pobliskiej ściany.
To było, to. Tego mi brakowało.
Miałaś takie wrażenie, że zaraz dojdziesz. Jego ręce – wszędzie. Od ud po ręce, ramiona i brzuch. Czyste szaleństwo.
Pocałunkami schodził niżej od szyi do dekoltu, tam się zatrzymał. Dłonią obrysował kształt piersi, potem musnął każdą ustami. Odchyliłaś głowę do tyłu, wraz z ciałem tworząc mały łuk. Wrócił do twojej twarzy, całując kąciki.
- Pragnę cię – wyszeptałaś mu prosto w usta.
- Wiem – odpowiedział głęboko.
Chciałaś go pocałować, ale on cię wyprzedził. Rękoma wymacałaś klamrę paska od spodni. Zgrabnie otworzyłaś go, mając dostęp tylko do guzika i zamka. Z tym równie dobrze sobie poradziłaś. Osunęłaś spodnie na podłogę, a on rozpiął do końca twoją sukienkę, która spadła na twoje stopy. Wyszłaś z niej i zdjęłaś swoje buty. Spojrzał na twoje ciało, widziałaś w jego oczach głód, to napawało dumą.
- Jesteś piękna – szepnął ci do ucha, łapiąc twoją dłoń splatając ze swoją, powoli prowadząc do sypialni.
Podróż zaczęta.
Położył cię na materac łóżka. Leżałaś zahipnotyzowana ciężko oddychając. Rozłożyłaś nogi, dając mu zająć miejsce nad tobą. Był delikatny, nie chciał dać ci poczuć swojego ciężaru. Pocałował twój brzuch, nieznacznie podniosłaś swoje plecy do góry. Podniecenie dawało we znaki.
- Nie jestem ze szkła – powiedziałaś stanowczo. – Daj mi poczuć – dodałaś po chwili głaszcząc jego napięte ramiona. Ucałował twój nos i posłusznie opuścił siebie.
- Tak lepiej – zachichotałaś.
Przez kilka sekund patrzyliście na siebie, ta chwila długo nie trwała. Podniosłaś swoją twarz zaczynając drażnić jego zmysły. Swoje nogi owinęłaś ciasno wokół bioder partnera. Ten nie czekając dłużej, pocałował cię z wielką pasją. Rękoma badał twoje ciało. Wygięłaś się, pozwalając mu na to aby mógł swobodnie pozbyć uporczywej rzeczy. Szybko wymacał zapięcie i je odpiął. Zaatakował twoją szyję, napierając na ciebie coraz bardziej. Z twoich ust wydobył się przyciszony jęk. Byłaś gotowa już na coś więcej. Kropelki potu tworzyły się u podstaw skóry i spływała delikatnie, łaskocząc. Palcami zatańczyłaś na krawędzi bokserek, a on od razu wyczuł zamiar, jaki chcesz podjąć. Po pewnym czasie nie było czego już ściągać.
Jeden ruch i górowałaś nad nim. Miałaś wspaniały widok z tej prespektywy.
- Nie dam tobie dominować – wymamrotałaś mu koło ucha, całując to miejsce. Jednak potem uderzyła cię myśl, że nie masz takiej siły. I tak się stało, długo nie czekał, jak przewrócił ciebie na plecy.
- Z pewnością.. – zasmakował twoich warg. To był ten moment, wspiął się na tobą, zanurzył swoje spojrzenie na kilka sekund i wszedł w ciebie. Przeciągły jęk wypełnił pokój. Zacisnęłaś ciaśniej swoje drżące uda. Odczekał chwilę i zaczął się poruszać, dając tobie wiele doznań. Byłaś w ekstazie. Wbiłaś swoje paznokcie w jego kark przejeżdżając nimi całe plecy, robiąc rany, które na następny dzień zapewne będą widoczne. Musiałaś przyznać, że był cholernie dobry.
Wkroczyliście w wasz świat, nowy początek. Wasz początek.
Kilka wbić i oboje doszliście w tym samym czasie. Pragnęłaś tego, aby tak się stało. Kochałaś go nad życie, tłumiłaś to przez wiele lat. Tej nocy się kochaliście.
- Kocham cię – usłyszałaś za sobą, jak opatulał cię własnymi ramionami.
..miłość je potęguje.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz