Całe opowiadanie jest dla Meli, ciesz się i wiedz, że to skończę, nawet gdybym musiała stanąć na rzęsach zrobię to!
Także, miłego czytania.
Wchodząc do szpitala nie wiedziała, czy ma się cieszyć, czy płakać.
Emocje w niej narastały niesamowicie szybko i nie umiała z tym sobie
poradzić. Najbardziej obawiała się reakcji Mac’ka. Jeśli jej podejrzenia
będą pewne, będzie musiała mu o tym powiedzieć, jak najprędzej. Tylko
jeden fakt stał jej na drodze. Pamiętała, jak kiedyś mówił, że w tym
wieku nie wyobrażał by sobie dziecka. Nie chcąc na zapas się denerwować,
odegnała tą myśl na dalszy plan. Idąc w stronę odpowiedniego korytarza,
mijała przyszłe mamy wychodzące od jej przyjaciółki. Jedne były w
początkującej ciąży, a drugie już w bardziej zaawansowanej. Westchnęła
lekko rozglądając się, przy tym napotykając uśmiechnięty wyraz twarzy
Maury.
- Hej – rzuciła tamta, zapraszając ją gestem ręki do swojego gabinetu.
Stella z małym wahaniem weszła do środka. – Myślałam, że już nigdy z tym
problemem nie przyjdziesz – zaśmiała się szczerze szatynka.
- Taa.. – powiedziała lekko zniesmaczona całą sytuacją. Od zawsze
chciała, aby ten moment w jej życiu się wydarzył, ale na pewno nie w tak
okropnym czasie, jak ten. Nie wiedziała kompletnie nic. Odkąd jest z
Mac’kiem nie rozmawiali na temat posiadaniu dzieci. Raczej to byłoby za
szybko. Jest z nim dopiero od czterech miesięcy, pomijając lata
przyjaźni, bo związek, a zaufanie partnerskie nie dotykającego szczebla
uczuciowego, to całkiem inna historia.
- Jak będziesz gotowa – spojrzała na nią ciepło brązowooka kobieta. – To
jestem w sąsiednim pomieszczeniu – powiedziała idąc w stronę otwartych
drzwi. – I nie martw się, będzie dobrze – zagadnęła wychylając się lekko
zza witryny. Leżąc na fotelu, zastanawiała się jakby to byłoby mieć
swoją pociechę, podobną do siebie. Z zamyśleń wyrwała ją Maura, która
była już przygotowana do badania.
- Możemy już zaczynać? – zapytała włączając urządzenie.
- A mamy inne wyjście? – odpowiedziała beznamiętnie.
- Okej.. – powiedziała. – Teraz poczujesz lekki dyskomfort –
zapowiedziała kobieta, rozpoczynając USG wewnętrzne. Greczynka syknęła z
bólu, ale nie dała po sobie niczego znać. Przymknęła powieki czekając
na werdykt. Na monitorze wyskoczył czarno – biały obraz, pani doktor
wyostrzyła pole widzenia i po chwili dostrzegła płód.
- Spójrz – rzekła doktor przechylając monitor w stronę greczynki. – Jesteś w ciąży.
Stella wypuściła powietrze z płuc i odwróciła głowę we wskazaną stronę.
Przed oczami stanął jej obraz małej istotki, która teraz przypominała
groszek bądź fasolkę.
- Teraz zobaczymy, ile twój szkrab mierzy i czy dobrze pracuję jego
serduszko – powiedziała przysuwając się do komputera. – Chcesz posłuchać
uderzeń serca? – zapytała po chwili.
- Ja-asne – zająknęła ledwo słyszalnie, w jej oczach tworzyły się łzy.
Nie była teraz smutna, nie myślała o tym. Szczęście rozpierało ją od
widoku pociechy, która rozwija się pod jej sercem. Maura właśnie
skończyła pomiar i ogólny przegląd dziecka, jak i jego środowiska.
- Więc, tak – zaczęła kończąc zapisywać ważne rzeczy do karty. – Dziecko
mierzy 9,5 mm., na siódmy tydzień osiągnęło jeden gram wagi. Gratuluję,
za trzydzieści trzy tygodnie zostaniesz mamą – uśmiechnęła się klepiąc w
ramię Stellę. – A teraz zobaczymy, jak zdrowe serce ma twoja pociecha.
Szatynka kliknęła w odpowiedni przycisk i po chwili można było usłyszeć
głośne, i szybkie bicie serca. W oczach greczynki ponownie stanęły łzy,
tym razem dała ustąpić emocją. Tak bardzo chciała, aby Mac był przy niej
w tej chwili, żeby zobaczył, jaki cud stworzyli.
- Płytka jest w komputerze, jeśli chcesz mogę dać ci kopię, wtedy
będziesz mogła podzielić się z nim nowiną – rzekła spokojnie. – No i
oczywiście dostaniesz pierwsze zdjęcie szkraba.
- Dziękuję ci, naprawdę jestem ci wdzięczna – powiedziała Stella z małym uśmiechem na ustach.
- Podziękujesz mi po porodzie – zażartowała. – Teraz ubieraj się i
poczekaj na mnie, pobiorę twoją krew do badań, aby upewnić się, czy
wszystko jest w porządku.
Po wszystkim podziękowała jeszcze raz i wyszła z gabinetu kierując się
do wyjścia, w dłoniach trzymając USG. Jeszcze nigdy nie była aż tak
zapatrzona, jak na ten skrawek papieru, który od teraz jest
najważniejszy w jej życiu. Gdy wyszła na zewnątrz zrozumiała, że w tej
oto chwili spodziewa się dziecka i musi jak najszybciej powiedzieć to
Taylor’owi.
W nie spełne pół godziny dojechała do laboratorium, zgasiła silnik i
odpięła pasy bezpieczeństwa, a z przedniego siedzenia zabrała płytkę i
zdjęcie. Postanowiła nie czekać do odpowiedniego momentu, czym prędzej,
tym lepiej. Pewnym krokiem kroczyła w stronę wejścia do budynku i wind.
Miała szczęście, jedna była wolna. Nacisnęła odpowiedni guzik, maszyna
od razu ruszyła w górę. Nie myślała wiele, położyła prawą dłoń na dolnej
części brzucha i lekko pomasowała. Wszystko będzie dobrze – pomyślała.
TBC. Ale jestem wredna, kończąc w takim momencie. Hehe. : D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz