sobota, 12 października 2013

Shippers never STOP shipping!

Mam teraz taką potrzebę, której nie potrafię opisać, ale jednak postaram się to zrobić.. Coś z innej beczki; przemyślenie, wspomnienia.

No, to tak.. za każdym razem, gdy oglądam ten filmik > http://www.youtube.com/watch?v=vQ_vNhSV4LQ
Mam ochotę położyć się na podłodze, zwinąć i płakać do usranej śmierci. Jakby nie patrzeć, to tylko serial, który został stworzony po to, aby zarabiać pieniądze. Po prostu czysta wyimaginowana postać rzeczy. Ale jednak, da się pokochać nawet, coś irracjonalnego, jak serial i bohaterów, za których może nawet rzuciłabym się w ogień (oczywiście mówię o metaforze).
Nie potrafię zrzucić ICH na dalszy plan. Mam wrażenie, że żyję nadzieją o lepsze jutro. Że włączę komputer, wejdę na stronę i zobaczę nowy odcinek, w którym będzie wszystko zawarte, tak jakbym chciała. Dzień po dniu, miesiąc, po miesiącu, aż tu minęły trzy lata od zapadnięcia klamki. Nigdy nie sądziłam, że będę w takim czymś uczestniczyć. Teraz, to jest wspaniałe wspomnienie, czekania jak na szpilkach każdego tygodnia na nowe wydarzenia w serialu. Na nowe nadzieje, które małymi kroczkami się spełniały i wierzyliśmy, że kiedyś nastąpi szczęśliwy koniec. Nie mówiąc już o teoriach spiskowych. Niektóre nadal mam w pamięci, ponieważ wywoływały łzy, bądź napady śmiechu.
Sceny, dialogi - opanowane do perfekcji! Dreszcz emocji, gdy tylko usłyszy się lecącą czołówkę w telewizji.
Zwierzyłam się tylko jednej osobie, która mnie rozumie, że przez te trzy lata przed snem mam jedno i to samo w głowie. Co nocy składam idealny obrazek, jaki nie miał szansy powstać w wyobraźni scenarzystów. Żalu nie mam prawa mieć, ale miałam nadzieję. No, cóż. Pewnie tą sytuację będę przeżywać do końca swoich dni. Bo tak romantycy mają. Przywiązują się do wszystkiego, co kochają, a potem ciężko im rozstać się z czymkolwiek. I tak jest ze mną. Nigdy nie opuszczę mojego pierwszego friendship/relationship. Bez znaczenia, czy minie trzy lata, bądź dziesięć i tak z miłą chęcią będę wracać do momentów uśmiechu, wzruszenia i złości.
Chyba jestem z tych fanów, którzy mają nierówno pod sufitem, albo po prostu twardo trzymają się swoich ideałów.
___
“You know, I don’t need coffee grounds to see how lucky I am to have you in my life, Mac.” (5x24) <3

Bo, który przyjaciel jedzie za Tobą przez pół świata, mówiąc, że zależy mu na Tobie?

 * Szykuję się nowe opowiadanie, tylko skończę rodzinną sielankę i wrócę do początków, gdzie największe emocje są przy schodzeniu się.
There is no escape from love - czekajcie!*

2 komentarze:

  1. Cieszę się, że nie przestajesz pisać. Bardzo lubię Twoje opowiadania. Za każdym razem, gdy widzę nowy post z opowiadaniem na Twoim blogu, uśmiecham się, ponieważ bardzo podoba mi się to jak opisujesz ich zbliżenia i wspólną przyszłość. Dajesz to, czego nie dali nam twórcy serialu. Fajnie, że wrzucasz dość często nowe notki, ponieważ zaważyłam, że kilka blogów o tej tematyce zostało już zawieszonych lub usuniętych. Pisz dalej, bo naprawdę dobrze Ci to idzie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz zmusił mnie do dzikiego tańca na fotelu!
      Jestem Tobie wdzięczna, kimkolwiek jesteś, że postanowiłeś/łaś zostawić tutaj komentarz, bo to dla mnie wiele znaczy, a najbardziej na tym blogu. Ten blog jest moim oczkiem w głowie, moim dzieckiem, którego nie mam zamiaru opuścić. A, co mnie najbardziej cieszy, że odezwał się ktoś, kto raczej oglądał serial. Więc ukłon w Twoją stronę, bo rzadko już widzę zainteresowanych.
      Niech miło Tobie się tutaj czyta! ;)

      Usuń